3 stycznia 2013

1. Oh, what you do to me ?

Hej! Oto pierwsza notka;)
Mam nadzieję, że się spodoba.

 Lilka.
***********

"- Hej Evans! - krzyknął James, podbiegając do rudowłosej dziewczyny.
- Czego chcesz, Potter?-spytała, nawet na niego nie spoglądając.
- No wiesz, świeci ładnie słoneczko, idealna pogoda na spacer. co ty na to?
- Nie ma mowy, nigdzie się z tobą nie wybieram - oświadczyła w miarę spokojnie.
- No weź, Evans! - nie dawał za wygraną.
- Powiedziałam: nie! Wolałabym iść ze sklątką tylnowybuchową, niż  z tobą!"

" Z rozbawieniem obserwował Lily, gdy ta próbowała wnieść kufer do pociągu.
-Daj, Lily, pomogę - podszedł do niej ze szczerym uśmiechem. Zauważył małe rumieńce na jej policzkach. Nie wiedział, czy ze złości, czy przez to,że do niej podszedł. Uśmiechnął się ironicznie na tą myśl.
Lily spojrzała na niego jak na stare mięso.
- Nie dziękuję! Sama sobie poradzę!
- A umówisz się ze mną? - spytał i mrugnął do niej. Lily zatrzęsła się ze złości. 
- Nie chcę cię znać, rozumiesz? Nienawidzę Cię! Jesteś gorszy od Ślizgonów! I ty chcesz,żebym się z Tobą umówiła? Chyba śnisz! - wybuchła. 
Popatrzył na nią zszokowany. Co on takiego zrobił? Posłał jej zimne spojrzenie i  odszedł, nie odwracając się za siebie, wściekły i znów poniżony."

James  usiadł przy stole i upił trochę kawy. Jego głowa pękała od nadmiaru myśli. Teraz zrozumiał, jakim był idiotą. Latał za nią, jak nienormalny kretyn i błagał o randkę. I to na tym ucierpiała jego duma, a nie na tym, że ona się nie zgadzała. Musiał się płaszczyć, skomleć! Dopiero teraz to do niego dotarło.
Przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy i roześmiał się ponuro. Jakie on musiał robić z siebie pośmiewisko, Merlinie!
Musiał z tym skończyć, dać jej spokój, którego tak chciała. Już nawet nie łudził się, że to coś zmieni. Na koniec roku dała mu wyraźnie do zrozumienia, że nim gardzi, choć nie do końca rozumiał co się wtedy stało, przecież chciał jej tylko pomóc.
Najbardziej zabolało go to, że uważa go za jeszcze gorszego od tych pijawek ze Slytherinu. Czym sobie zasłużył na takie słowa?
Całym sercem chciał cofnąć czas. Nie spojrzałby wtedy w te urzekające oczy, na malinowe usta i na lśniące włosy. Odwróciłby wzrok i były o wiele szczęśliwszy.
- Nie zamęczaj się, nie jest tego warta, stary - usłyszał głos Syriusza, który rzucił się na krzesło obok niego.
- Wcale o niej nie myślę - skłamał, odwracając wzrok.
- James, nie daj się więcej ranić. Musisz dać sobie spokój - powiedział stanowczo Syriusz.
- Dlaczego wszyscy dookoła muszą być w szczęśliwym związku? Remus z Ann,Alicja z Frankiem, a ja? - spytał głucho, uporczywie wpatrując się w swoje ręce.
- Przecież możesz mieć każdą! Pamiętasz Veronice? Mieszka dwa domy dalej, idź do niej i się umów. Zapomnij wreszcie o Evans! Aż mi jest przykro jak na ciebie patrzę, a mi nigdy nie jest przykro - Black podrzucił leżące na stole klucze.
- Nie, Łapo. Teraz najważniejszy jest quidditch i owutemy - oświadczył James i zacisnął dłonie w pięści - Tylko powiedz mi, czemu mnie nie powstrzymywałeś? Robiłem z siebie takiego idiotę!
-Nie zapomnij, że jestem twoim przyjacielem. Prosiłeś o pomoc i ją otrzymywałeś stary, nic więcej nie mogłem zrobić, bo i tak mnie nie słuchałeś.
Syriusz sam był wielkim wielbicielem płci przeciwnej, ale ostatnio jakby stracił rezon. James co jakiś czas przyłapywał go na spojrzeniach skierowanych w stronę Dorcas.
Dorcas była najlepszą przyjaciółką James'a, ale niestety również Evans. Odkąd sięgał pamięcią była zawsze nieśmiała, ale w tym roku, w obecności Huncwotów, to już w ogóle.
- Nie obchodzą mnie te puste blondynki - prychnął James i wstał gwałtownie od stołu - Idę do Dorcas.
-  Rogacz, wiem, że ten Rudzielec przegiął, ale...- Syriusz zatrzymał go, a James zły odwrócił się do niego napięcie.
- Ale ona może mnie ranić, tak? Nieważne, idę do Dorcas.
-  Cholera, jakiś ty uparty. Idę z tobą.

*****
Zapukali grzecznie do dębowych drzwi rozmawiając jeszcze szybko o planach na popołudnie.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i pojawiła się Dorcas.
- Cześć chłopaki! Lily! -wydarła się w głąb domu.
- Jak to "Lily"? - spytał James.
Nie miał ochoty na konfrontację z rudowłosą dziewczyną.
- Nie! Cholera. Znaczy...ja idę do domu, to Łapa chciał do ciebie koniecznie wpaść! Do zobaczenia! - odwrócił się szybko i nie odwracając się ani razu, prawie biegiem wrócił do swojego domu.
- Naprawdę ? - wymamrotała Dorcas.
Syriusz spojrzał z politowaniem na oddalającego się James'a po czym odwrócił się do Dorcas, uśmiechnął się szeroko i westchnął.
- Najwyraźniej, czemu nie.
James czym prędzej przeszedł swój ogród. Nie chciał znów wysłuchiwać, że zapewne cudownych słów z ust Lily. Nie miał na to ochoty. Wpadł do swojego pokoju, ale zaraz zawrócił i wszedł do sypialni Łapy. Nabazgrał kilka słów na kartce i położył ją na łóżku przyjaciela.

Jestem w willi nad morzem. Jak zatęsknisz, znajdziesz mnie tam na boisku. Żadnych dziewczyn!
                                                                                                             Rogacz.

Spakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy, wziął miotłę i wyszedł przed dom. Machnął krótko różdżką, czekając. Kątem oka zobaczył, jak Syriusz i Dorcas patrzą na niego z niezrozumieniem. Choć bardzo chciał spojrzeć na Lily, wiedział, że w niczym by to mu nie pomogło. Odwrócił wzrok i napotkał oczy chłopaka z biletami. Odsunął się gwałtownie i wydał z siebie zduszony okrzyk, gdy prawie wywrócił się na ziemie.
- Hej! Jestem...- zaczął chłopak aż za wesołym głosem.
- Tak, wiem. Liverpool - przerwał mu i wpakował się do Błędnego Rycerza. Zajął, jego zdaniem, stabilne miejsce i westchnął.

*****

Lunio!
Jeśli tęsknisz za mną bardzo, zapraszam do siebie, do Liverpool. Weź ze sobą Glizdka, spędzimy resztę wakacji. Starych nie ma, bawią się we Włoszech, więc chata wolna. Żadnych bab!
                                                                                                        Rogacz.


- Siedź tak długo, aż w końcu odpiszą. Wróć z odpowiedzią jak najszybciej - uśmiechnął się.
Zszedł na dół do kuchni. Cała była w marynarskich barwach. To było zdecydowanie jego ulubione miejsce. Pomieszczenie było bardzo duże i miało wyjście na taras, z którego wychodziło się na plażę.
Pootwierał szafki kuchenne. Była tam mąka, cukier i kilka zgrzewek wody i soków. Otworzył lodówkę i z cichym westchnieniem zanotował, że nie ma w niej zupełnie nic, oprócz paru główek kapusty.
- Cóż, królikiem nie jestem - mruknął do siebie.
Wziął skórzaną kurtkę z wieszaka i mały portfel z mugolskimi pieniędzmi i wyszedł z domu.
Szedł z rękami w kieszeniach, pogwizdując sobie cicho. Jakaś dziewczyna zachichotała na jego widok i puściła mu oczko. Spojrzał w jej niebieskie oczy. Nie zielone. Przeniósł wzrok na blond włosy. Nie rude. Przeklął pod nosem i wszedł do sklepu.
Czemu to musi być takie trudne? Zapakował do koszyka mleko. Czemu to nie chce dać mu spokoju? Włożył jajka. Czy to jest miłość? Kawa. Co to w ogóle jest miłość? Słodkie. Dlaczego nie może pokochać kogoś innego? Chleb. I dlaczego ona nie może się do niego przekonać? Masło. Może kogoś ma? Obkład. A co go to obchodzi? Owoce. Może inaczej: czemu nadal go obchodzi? Warzywa. Może dlatego,że ją kocha? Alkohol.

- Dziesięć funtów, kochaneczku! - zaćwierkała kasjerka.
Podał jej pieniądze, ze swoim słynnym uśmiechem podrywacza. W o wiele lepszym humorze wrócił do domu gryząc ciastko. Przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do środka. Od razu powitał go zapach parzonej kawy. Lekko zdziwiony przeszedł do kuchni, a tam powitali go Huncwoci. Remus  stał nad kuchenką i zaparzał wodę. Syriusz siedział z nosem w jakimś pisemku z nogami na stole, a Peter rozglądał się dookoła.
- Się masz, Rogaty! - wykrzyknął od razu Glizdogon.
- O już jesteś. Pozwoliłem sobie zaparzyć kawę. Chcesz też? - Lupin poklepał go po plecach.
- Jasne, dzięki. Byłem w sklepie, więc mamy żarcie - odpowiedział. Na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech.
Znów są razem. Całą ekipą.Jak za dawnych czasów. Bez durnych bab, bez zmartwień.



6 komentarzy:

  1. Oj coś sie stało że założyłaś kolejnego bloga . Ale zapowiada sie bardzo fajnie kocham James a czytanie o nim jest tylko przyjemnością zwłaszcza w twoim wykonaniu po za tym na moim blogu pojawił sie nowy rozdział
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się.. Czytam dalej. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się 3 rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, więc czytam dalej.. ;D
    "Może dlatego,że ją kocha? Alkohol." Wzruszyłam się.
    Genialne ;_;

    OdpowiedzUsuń
  5. Hakuna Matata !
    XD zapowiada się genialnie , no!
    Czytam dalej , wciągnęło mnie to już od 1 notki :D

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM=KOMENTUJĘ