24 listopada 2013

18. "Idę na spacerek, wytropić jakichś śmierciożerczyków!"

Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale coś czuję, że tak będzie częściej, gdyż nie starcza mi czasu i na naukę, na bloga i na przyjaciół.
Obiecuję, że to ostatni rozdział, w którym ktoś śpiewa.
Po prostu nadal żyję Glee i kocham pisać coś takiego.
No, ale wiem, że co za dużo, to nie zdrowo.
Ostatnim wątkiem chyba mogę kogoś zgorszyć. Znaczy, może nie o tyle wątkiem, co gifem.
Więc przepraszam za niego już teraz.

Notka dedykowana Wam wszystkim!
Szczególnie W.M, która na pewno nie ma siły tego dziś przeczytać.
Nie dziwię się, jestem lekko powalona wstawiając rozdział prawie że o północy.
Lilka.

***********


Drogi Jamesie!
Jestem taka podekscytowana! Jeszcze tylko około dwóch miesięcy i ożenisz się! Czy to nie cudowne? Jestem taka zajęta, prawie wszystko jest już zapięte na ostatni guzik!
Proszę, uważaj na siebie i zrób coś ze sobą, bo dostaję coraz więcej sów od profesor McGonnagall.
Muszę kończyć, zapomniałam, że umówiłam się dzisiaj z dekoratorem ogrodów! Będziesz miał piękny ślub!
PS Uważaj na siebie.
                                                                                                                            Mama


Westchnął i wrzucił list do szuflady. To był kolejny list od jego mamy o ślubie. Ku jego uldze, ale i zdziwieniu, Lexie przestała do niego pisać.
- I całe szczęście - mruknął do siebie.
- Luniu, Rogacz znów mamrocze coś do siebie. Jak myślisz, o co chodzi?
- Psineczko moja kochana, o ile się nie mylę, to ty częściej gadasz do siebie - Potter uśmiechnął się słodko.
Syriusz prychnął i wstał.
- Idę na spacerek, wytropić jakichś śmierciożerczyków! - zaśpiewał i wyszedł z dormitorium. Na dole już czekała na niego Dorcas.
- Możemy iść? - spytała, wstając z fotela.
- Tak, przepraszam, miałem małe problemy z Rogaczem.
Dorcas wywróciła oczami i dała się przepuścić w otworze pod portretem. Była spięta, bardzo spięta. W ciszy przemierzyli kilka korytarzy, co jakiś czas wymieniając tylko jakąś uwagę między sobą.
****
Szatynka objęła się rękami, i tak szła. Czasem patrzyła na Syriusza kątem oka. Jakby ona chciała go teraz pocałować, przytulić, dotknąć...cokolwiek.
- Zimno ci? - spytał nagle, patrząc, jak przechodzi ją dreszcz, a na jej dłoniach pojawia się gęsia skórka.
- Jeszcze tylko jeden korytarz... - mruknęła. Nie mogła mu powiedzieć, że gdy wyobraziła sobie, jak ją całuje, przeszły ją ciarki.
- Wy zawsze tak mówicie. Eh, wy baby - burknął i ściągnął z siebie bluzę i zarzucił ją na jej ramiona. Dorcas stanęła zdziwiona. Nie, zdecydowanie nie powinien tego robić.
- Co to miało znaczyć? - spytała.
- Nigdy nie wiadomo o co wam chodzi! Mówicie, że wam nie jest zimno, tak na prawdę musimy was ogrzać. Mówicie, że nie jesteście obrażone, ale się nie odzywacie.
Szatynka podeszła do niego i zadarła głowę do góry. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
- A teraz, jak myślisz? Chcę cię pocałować, czy raczej kopnąć w jaja? - wyszeptała.
Syriusz przełknął ślinę. Spojrzał w jej oczy, które teraz były przepełnione buntem. Zbliżył się jeszcze troszkę.
- Myślę, że bardzo byś mnie chciała pocałować, ale nie zrobisz tego ze względu na swoją dumę, czyż nie? - uśmiechnął się złośliwie.
- Mogę jeszcze wybrać opcję drugą. Nie mam ochoty cię całować.
- Nawet teraz? - położył ręce na jej biodra. Dorcas dostała rumieńców.
- Nigdy - odpowiedziała.
Black zaśmiał się cicho i zbliżył się o kolejny centymetr. Ich usta stykały się, gdy brali oddech.
- Kotku! - odskoczyli od siebie. Całą, magiczną chwilę zniszczyła blondynka na obcasach, w kusej sukience.
- O! Dolores, co tu robisz? - Black podrapał się po głowie.
- Przecież umówiliśmy się tutaj - zachichotała, po czym zwróciła swoją uwagę na Dorcas - A ta co?
- Kompletnie nic, kochanie.
- Przecież prawie się całowaliście! - blondynka założyła ręce na piersi, a Meadowes patrzyła niedowierzająco na Blacka.
- To nic nie znaczyło - chłopak objął swoją dzisiejszą randkę ramieniem i pociągnął ją w przeciwną stronę.
Dorcas przełknęła ślinę i spojrzała za nimi. Po jej policzku popłynęła łza, ale zaraz ze śmiechem ją starła.
Co ja sobie myślałam?
Nie mogła uwierzyć, że Syriusz, ten Syriusz, którego znała już od siedmiu lat tak ją potraktował i nawet nie odprowadził jej do portretu.
Zemści się.
****
Dzień dzisiaj był chyba najcieplejszym tej jesieni. Widać było wszystkich bez kurtek, tylko nielicznie je pozabierali.
-Hej, Jay! - Dorcas uśmiechnęła się szczerze.
Jay był wysokim blondynem z niebieskimi oczami. Miał mocno zarysowaną szczękę, a przez koszulkę widać było zarys umięśnionych rąk.
W tej chwili chłopak był dla niej oparciem. Wiedział, że ich związek nie jest taki, jaki powinien być, ale uwielbiał tego małego złośliwca, i  nawet, gdyby się rozstali, chciał być przyjacielem.
- Dor, co tam? - pocałował ją w policzek.
- Zarwałam nockę - przyznała i przytuliła się do chłopaka. Jay pogłaskał ją po włosach.
- Chcesz iść spać? - spytał z troską.
- Nie - Meadowes uśmiechnęła się - Wolę gdzieś iść, gdziekolwiek.
- Spacerek po błoniach?
- Zdecydowanie - pocałowała go w usta. Obrócił ją dookoła jej osi i cmoknął. Zaśmiała się radośnie.
To on dawał jej szczęście w te najgorsze dni.


****
Wybuchnął śmiechem.
- Serio?  Mamy tam iść? I jeszcze wystąpić? - spytał James niedowierzająco. Oparł się o pień drzewa. Obok niego ułożyła się Lily. Stykali się lekko ramionami.
Za to Syriusz leżał na swojej kurtce na przeciw nich.
- Ah! Syriuszu, jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie? - Rudowłosa spojrzała na niego słodko.
- Nie wiem, jak to możliwe, ale tak - mruknął Black, a Rogacz parsknął śmiechem.
- No więc - zaczęła - Powinieneś dostać ode mnie ochrzan za to, co zrobiłeś Dorcas. Nie chodzi mi o to droczenie - zaakcentowała ostatnie słowo - Tylko o to, że ją zostawiłeś.
- Kotku, serio myślisz, że mógłbym jej to zrobić? -  Wzruszyła ramionami - No cóż, nie mógłbym. Śledziłem ją na Mapie, póki nie weszła do dormitorium.
- Z jakąś blondyną na karku? - założyła ręce na piersi.
- Raczej gdzie indziej - zaśmiał się złośliwie, a Lily skrzywiła się z niesmakiem.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Jednak uważam, że powinieneś ją przeprosić, albo powiedzieć, że jej nie olałeś.
- Zgadzam się z Rudzielcem - wtrącił nagle James. Dorcas była jego przyjaciółką, nie chciał, by się zadręczała czymś takim. Od kilku chwil obserwował parę nad jeziorem.
- Ty się zawsze z nią zgadzasz - burknął Łapa, a Lily uśmiechnęła się triumfalnie - Przeproszę ją, gdzie jest?
- Teraz radzę nie - powiedział Rogacz i wskazała na parę nad wodą. Dziewczyna właśnie wskoczyła chłopakowi na plecy, a on, śmiejąc się głośno, biegał z nią po brzegu.
Syriusz odchrząknął.
- Tak, myślę, że teraz lepiej nie.
To kiedy?
****
- BALANGA! Trzeba uczcić naszą wygraną w meczu! - wrzasnął James na całą wieżę Gryffindoru i włączył muzykę. Reszta Huncwotów poszła po zapasy jedzenia, a na stołach stały już butelki z Ognistą z zapasów chłopaków. Na kominku stały już głośniki, z których sączyła sie muzyka, na wieżę zostało rzucone zaklęcie nieprzenikalności.
Impreza była szalona. Alkohol lał się strumieniami, w końcu to był pierwszy wygrany mecz w tym roku szkolnym. Bracia Prewett już przysypiali w kącie, choć impreza nie trwała nawet pełnej godziny.
James obtańczył chyba wszystkie dziewczyny będące w pokoju. Namówił nawet mało rozrywkową dzisiaj Dorcas do tańca.
- Doruniu, nie chciałabyś czegoś zaśpiewać? - wrzasnął głośno.
- MEADOWES, MEADOWES, MEADOWES! - jej nazwisko zaczął skandować tłum. Zaśmiała się i stanęła na stoliku. Do Pokoju Wspólnego właśnie weszła reszta Huncwotów. Ktoś podał jej mikrofon. Popłynęła muzyka.

MUZYKA

Dorcas zaczęła śpiewać. Nie była to kolejna piosenka o miłości, o nie. Przypomniała sobie sytuację z wczorajszego patrolu.

When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you walk my way
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell !

Tłum zaczął klaskać, wszystkie dziewczyny zaczęły szaleć. W końcu śpiewała o chłopakach, o tym, że bez nich są nikim. Lily, Alicja, Ann i Rachel weszły na krzesła obok i zaczęły robić za chórki.

Truth be told I miss you
Truth be told I'm lying
When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell

Zaśmiała się radośnie i wskoczyła na ramiona Jamesa, który stanął obok stolika. Podniosła ręce do góry i zaczęła klaskać.
- Wszyscy! - krzyknęła.
Tak, cały tłum zaczął śpiewać, podkład muzyczny ściszono, by było ich słychać.

When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you walk my way
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you hear this song and you sing along well you'll never tell
Then you're the fool I've just as well I hope it gives you hell
When you hear this song I hope that it will give you hell
You can sing along I hope he'll treat you well !

Potter odstawił ją na stolik. Wykrzyczała ostatnie słowa piosenki i zaśmiała się. Ukłoniła delikatnie, przyjaciółki również i zeskoczyła na ziemię. Dziewczyny obecne w Pokoju Wspólnym przytulały ją, krzyczały coś, chłopcy klepali ją po plecach.

MUZYKA

Ale Lily już widziała, że coś jest nie tak, gdy Dorcas ze sztucznym uśmiechem kierowała się do wyjścia z wieży. Gdy zniknęła za portretem, Rudowłosa spojrzała w stronę Szukającego. Też nią patrzył z pytaniem w oczach, ale ona tylko wyszeptała bezgłośnie : Ja za nią pójdę.
James kiwnął głową i zaniepokojony odwrócił się.
- Dor! Dorcas zaczekaj! Dorcas proszę! - krzyczała Lily, biegnąc za przyjaciółką. W końcu dobiegły do wieży Astronomicznej. Meadowes oparła się o barierkę i opuściła głowę. Lily po chwili wbiegła po schodach i podeszła do Szatynki.
- Dor, co się dzieje!? Co się z tobą dzieje!? - wiedziała, że nie powinna krzyczeć, ani robić wyrzutów przyjaciółce, ale miała dość tajemnic.
- Kocham go, Merlinie, jestem beznadziejnie zakochana - szepnęła Dorcas. Rysy twarzy Lily złagodniały.
- Kogo? - podeszła bliżej i również oparła się o barierkę. Na granatowym niebie wisiało z tysiąc gwiazd, co było dziwne dla tej pory roku. Niemniej efekt był czarujący.
- Jak to kogo!? Pieprzonego Blacka!
Lily otworzyła buzię w zdziwieniu. Wiedziała, że coś było na rzeczy, nie wiedziała jednak, że przyjaciółka tak cierpi.
- Dorcas, wiem, że to nie łatwe. Po jakimś czasie zapomnisz o nim, a jeśli nie, to wtedy ja zrobię z nim porządek - Rudowłosa uśmiechnęła się.
Sztaynka pociągnęła nosem i zaśmiała się.
- Nie wierzę, że przez niego płaczę.
- A co z Jayem? - spytała nagle Lily, przypominając sobie dzisiejsze popołudnie.
- Jest świetny, ale nie kocham go. Nie chcę go ranić.
- Dorcas, ranisz nie tylko jego, ale też siebie. Zerwij z nim, póki nie zrobi się zbyt późno. A do Blacka kiedyś dotrze, że jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie.
****
Wyjrzał przez okno na szare niebo.
Do jego ślubu zostało coraz mniej czasu. Połowa listopada minęła w zastraszającym tempie, pozostawiając za sobą niedokończone sprawy.
Potter był coraz bardziej zestresowany. Pokazywał, że guzik obchodzą go te święta, a tak na prawdę miał ochotę gdzieś wyjechać, zaszyć się, i czekać aż do końca roku.
Czasami myślał, czy nie lepiej byłoby poślubić Lexie. Fakt, była denerwująca, lecz jaką to przyjemność sprawiłby rodzicom.
Nie.
Wtedy przypominał sobie, że nigdy, przenigdy nie ma zamiaru ożenić się bez miłości. Tylko z kobietą, którą na prawdę kocha, która akceptuje go takim, jakim jest.
Miał nadzieję, że jego mama nie będzie zbytnio rozpaczać, że pogodzi się z jego decyzją. Tak bardzo nie chciał ich ranić, zwłaszcza, że teraz każdy z nich jest zagrożony i może zginąć w każdym momencie.
Zapalił papierosa.


****
- Jay, musimy porozmawiać - Dorcas pociągnęła go za rękę i usiadła na oknie.
- Tak, też tak myślę.
- Że co? - zdziwiła się Szatynka. Nawet nic nie powiedziała!
- Uważam, że nie powinniśmy być razem. Dorcas,uwielbiam spędzać z tobą czas, ale nie kocham cię tak, jak powinienem - wydukał powoli, mając nadzieję, że ona miała zamiar powiedzieć to samo. Nie mógł dłużej ukrywać, że kocha kogo innego.
- Czy ty mi czytasz w myślach? - spytała, uśmiechając się. Powinna płakać, przepraszać, a tu oboje mają uśmiech na twarzy.
- Zdarza się - odwzajemnił uśmiech.
- Cieszę się, że to rozwiązaliśmy. Masz ochotę na kakao?
- Absolutnie. Trzeba uczcić nasze zerwanie.
Zaśmiali się, a Dorcas posłała mu przyjacielskiego kuksańca.
****
James wgryzł się w tosta, ponuro patrząc przed siebie. Lily nie powiedziała mu, o co poszło Dorcas, ale i tak był zaniepokojony. Zapewniła, że nic się nie stało, ale on wiedział swoje.
Nagle zaczęła się poranna poczta. Przez okna zaczęły wlatywać różnorodne sowy, lądując na uczniowskich talerzach. U nie których już dało słyszeć się wyjce, inni zajadali się domowymi przysmakami, jeszcze inni czytali Proroka Codziennego. Zdziwił się, że i obok niego wylądowała sowa.
- No, El, co tam dla mnie masz? - odwiązał list i dał sowie kawałek suchara. Zagruchała cicho i poderwała się do góry z świstem. "El" było od pierwszej litery imienia Lily. Tylko on to wiedział, więc nie widział sensu zmieniania teraz imienia sowy.
Otworzył z ciekawością kopertę i wciągnął głośno powietrze. Wstał gwałtownie od stołu i wybiegł z sali. Skrótami popędził na siódme piętro, do Pokoju Wspólnego aż do swojego dormitorium. Spojrzał na zegarek - miał piętnaście minut do pierwszej lekcji, Eliksirów, które na pewno zupełnie przypadkiem odbywają się na samym dole i jeszcze niżej - w lochach.
Otworzył jeszcze raz kopertę i z jękiem wysypał plik zdjęć na biurko. Szybko otworzył szufladę i wyciągnął pergamin. Zamoczył pióro w atramencie i nabazgrał kilka słów.

Isla!
Znów mamy to przerabiać? Czego ty chcesz, do cholery?
Nie przysyłaj więcej takich zdjęć!
Kiedy ty je w ogóle zrobiłaś?!

                                                    James Potter

Spojrzał raz jeszcze na zdjęcia i ponownie jęknął klepiąc się w czoło. Spojrzał na zegarek - osiem minut. Schował liścik do kieszeni, a zdjęcia wpakował pod swoją poduszkę. Wybiegł z dormitorium, potykając się o własne nogi.
A róg jednego ze zdjęć wystawał spod poduszki.





******
Można było usłyszeć dźwięk darcia papieru. Mocno pomięta kartka wyleciała z mocno rozwalonego zeszytu przez mocno rozwalone okno.
Kolejna kartka z życia.
Kolejna kartka śmierci.

14 komentarzy:

  1. Boskie.
    Brak słów by opisać ten rozdział.
    Uuuuu,niegrzeczny James,podoba mi się.
    Biedna Dor,mam nadzieję,że będzie razem z Łapcią ;p
    Całuski i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny :) Mam nadzieję, że na kolejny nie będziemy musieli tak długo czekać, a Łapa w końcu przejrzy na oczy :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/
    Dorcas
    PS. A wstawki z muzyką są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny jest :* Chciałabym,żeby James przyznał się i powiedział,że nie weźmie ślubu.Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzialik boski :)
    Lily dowie się o zdjęciach.?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział po prostu świetny, jestem w twoich blogach zakochana, pisz szybo następny rozdział już się nie moge doczekać :) zapraszam do mnie http://potterimalfoywybrali.blogspot.com/
    keti

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze bardzo dziękuję za dedykację. Moje marzenia się spełniły. Było tyle samo Dorcas i Łapy jak Lily i Jamesa. Za to bardzo dziękuję. Rozdział zajebisty z resztą jak zawsze. Co z Syriusza za debil ?! Sądzę że się zmieni ale na razie jest nie do wytrzymania.Ale kocham go i Jamesa całym sercem. Głupio wyszło z tym ślubem. Jestem ciekawa jakie losy ich poniosą. Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
    W.M <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh Super. BYŁO DUŻO DORCAS I ŁAPY za co cię wielbię. Syriusz zachowuje się trochę jak debil ... i ten ślib Jamesa . Jestem ciekawa jak potoczy się to dalej.
    Pozdrawiam!
    PaullaK

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest rozdział, jest impreza.Był pairing Dorcas i Syriusz oraz Lily i James,więc po prostu: LUBIĘ TO! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej. Ojej. Ojej. O co chodzi z tymi zdjęciami? O.o Chyba, że tylko ja czegoś nie rozumiem ;/
    Ech, notka jak zwykle cuuuuudowna => Czekam na przyznanie się Jamesa, że nie weźmie ślubu. Wyobraziłam sobie, jakby jego mama przyszła do Hogwartu po niego ( nwm, czemu przyszł mi akurat to do głowy O.o), a on zaczyna się wydzierać na całą WS, że nie pójdzie na ślub, bo kocha Lily... Ach, moja głupia wyobraźnia :D
    Nie zanudzam, czekam na nn :>
    /D.

    P.S. Ostatni gif jest boski... *.* Jeśli jest z jakiegoś filmu, mogłabyś mi powiedzieć z jakiego? (:

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, cudo *.* Twój blog jest świetny, kocham go <3 A co do gifa, brak mi słów ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. lily na bank to zobaczy! ta muzyka jest świetna ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Super :) Mam nadzięję że James nie weźmie tego ślubu :D Kurde niech ten Syriusz zmądrzeje i niech inaczej traktuje Dorcas :( Dobrze że Lily i James się dogadują ;*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurde, no nie wiem co powiedzieć...
    Rozdział zajebisty <3
    Jeszcze moje kochane Glee + Jily = <3
    Normalnie kocham cię!
    Gives You Hell jedna z moich ulubionych piosenek. Syriusz to idiota, no kurde jak mógł odstawić taką akcje, no jak? Biedna Dori, żal jej, tak kocha tego dupka, a ten takie cyrki odstawia :(
    W co ten James się wpakował, jeszcze sobie narobi przez Isle kłopotów, oj nie ładnie, nie ładnie... Proszę, tylko, żeby ruda się nie dowiedziała, bo potem mogę zapomnieć o JIly na długi czas, a ja tak chcę by byli razem :D
    Dawaj rozdział, jeszcze przed świętami, proszę :D
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  14. Również nie rozumiem wątku o zdjęciach, proszę o wytłumaczenie . ;/ :D

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM=KOMENTUJĘ