Stali na przeciwko siebie. Dziewczyna ze spuszczoną głową, za to on
ze wzrokiem skierowanym gdzie poza jej głową.
- Chciałaś ze mną pomilczeć? - spytał wreszcie lekko wkurzony.
- Nie. Chciałam cię przeprosić... - wydukała, podnosząc na niego wzrok.
James westchnął cicho.
- Nie masz za co. Przynajmniej wiem, co o mnie myślisz, a ja
powinienem zostawić cię już dawno w spokoju.
- Właśnie, że mam. Dlatego przepraszam - odpowiedziała.
Kiwnął głową i otworzył buzię, jakby chciał coś powiedzieć, lecz
zamknął ją z powrotem. Nie tego się spodziewał, zaczynając od tego, że myślał, iż
dziewczyna w ogóle go nie przeprosi, a jak już, to powie mu, że się myliła, że
wcale tak nie myśli, a ona sprawiała wrażenie jakby robiła to z przymusu, lub
zaczęły zżerać ją wyrzuty sumienia.
- Idźmy już do nich,bo na pewno czekają - powiedział tak swobodnym
tonem, że dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Oboje czuli się niezręcznie. Kiedyś James cieszyłby się, że jest z Lily sam na sam, ale teraz było to nieco uciążliwe.
Oboje czuli się niezręcznie. Kiedyś James cieszyłby się, że jest z Lily sam na sam, ale teraz było to nieco uciążliwe.
- Tak, masz rację - przyznała i ruszyła w stronę Dziurawego Kotła. W
środku jak zwykle było ciemno i duszno, a do tego atakował ich zapach
tytoniu. Syriusz spojrzał z nadzieją na przyjaciela, ale ten machnął tylko ręką i
w jego oczach można było dostrzec rozczarowanie.
- To skoro wszystko mamy, to możemy się zbierać, nie? - spytała Dorcas
niepewnie, widząc to samo w oczach Rogacza, co ujrzał Syriusz.
- Tak,mamy wszystko - potwierdził Remus i pierwszy ruszył ku
drzwiom.
Wyszli na świeże powietrze. Pożegnali się szybko i deportowali się do swoich domów.
Wyszli na świeże powietrze. Pożegnali się szybko i deportowali się do swoich domów.
****
- No...i co tam? - zagadnął go niepewnie Syriusz.
- Po staremu - odpowiedział ponuro i włożył do kieszeni różdżkę i
mapę Huncwotów.
- Myślałem, że się bardziej postara - mruknął Black i spojrzał na
zapakowany kufer sprawdzając, czy nic z niego nie wystaje.
- Nie ważne, Łapo.
- Ej, czyli koniec z Rudą? - spytał z nadzieją.
- Najwyraźniej - westchnął.
- Spoko. Wiesz, że jestem kiepski w pocieszaniu. Chyba,że...
- Chyba, że co? - ożywił się Rogacz.
- Smark Ci na pewno pomoże - zaproponował szyderczo.
- Nie - odpowiedział cicho James - koniec z tą szumowiną. Nie chcę tracić
na niego czasu.
- Czyli od dzisiaj koniec ze Smarkiem. W sumie i tak jesteśmy na to za starzy. Ale na nic więcej się nie
godzę - Syriusz założył ręce na piersi.
- Nie chcę Cię ograniczać, Łapo. Po prostu ci w tym nie pomogę. Ale co do reszty, pozostaje to bez zmian.
- No dobra, jakoś to zniosę - Syriusz westchnął teatralnie.
- Za dwadzieścia minut odjeżdża pociąg! - usłyszeli z dołu głos
Dorei.
Zbiegli po schodach ciągnąc za sobą kufry i przepychając się przy
tym ze śmiechem.
- Uważajcie na siebie! I błagam, mniej szlabanów! - jęknęła pani
Potter, a na jej policzkach pojawiły się łzy.
Przytuliła obu bardzo mocno, jak na tak wątłą budowę ciała i pocałowała w czoła.
Przytuliła obu bardzo mocno, jak na tak wątłą budowę ciała i pocałowała w czoła.
Błędny Rycerz już na nich czekał. Wpakowali bagaże i zajęli
bezpieczne miejsca. Autobus ruszył i mknął teraz przez zatłoczone uliczki. Przez
całą drogę milczeli - lekko ich zemdliło.
- Stacja King's Cross! - zawołał młody mężczyzna i otworzył
drzwiczki. Wysiedli z niego prędko i z ulgą nabrali powietrza. Rozejrzeli się
dookoła, a gdy nikt nie patrzył ruszyli wprost na barierkę.
Niektórzy pomyśleliby, że chłopcy oszaleli, ale oni zamiast walnąć o ścianę, po prostu za nią zniknęli. Powitał ich niesamowity gwar rozmów i płaczu pierwszorocznych. Do odjazdu została zaledwie minuta. Wskoczyli do czerwonej lokomotywy i rozpoczęli poszukiwania przedziału przyjaciół. Pociąg zaczął nabierać prędkości i kilka razy o mało co nie wywrócili by się na ziemię. Nagle James zatrzymał się gwałtownie.
Niektórzy pomyśleliby, że chłopcy oszaleli, ale oni zamiast walnąć o ścianę, po prostu za nią zniknęli. Powitał ich niesamowity gwar rozmów i płaczu pierwszorocznych. Do odjazdu została zaledwie minuta. Wskoczyli do czerwonej lokomotywy i rozpoczęli poszukiwania przedziału przyjaciół. Pociąg zaczął nabierać prędkości i kilka razy o mało co nie wywrócili by się na ziemię. Nagle James zatrzymał się gwałtownie.
- Rogacz? - Syriusz popchnął przyjaciela. Bez skutku.
- Czy ja mam jakieś omamy? Bo jeśli nie, to siedzi tu Rachel.
Syriusz spojrzał zaskoczony do przedziału i uśmiechnął się.
- Coś czuję, że w tym roku zapomnisz o Evans.
James rzucił mu ostre spojrzenie, ale zaraz złagodniał. Na jego
twarz wypłynął dobrze znany Syriuszowi uśmiech. Otworzył drzwi od przedziału i
krzyknął, niby to zaskoczony.
- Syriusz, tu wolne! - obrócił się do dziewczyny - Rachel? Na Merlina, co
ty tu robisz? - udał głęboki szok.
Black pokręcił głową ze śmiechem.
Black pokręcił głową ze śmiechem.
- Się masz, Rachel - przywitał się.
- James! Syriusz! Już myślałam, że nie będzie nikogo
znajomego! Querido! - ucieszyła się.
Rachel była Hiszpanką. Miała długie ciemnobrązowe włosy,a Oczy miała uderzająco ciemne, prawie że czarne. Była szczupła, ale Merlin nie poskąpił jej
obfitych kształtów, których zazdrościła jej nie jedna dziewczyna.
W zeszłym roku poznali się w wakacje. Ją i Jamesa połączyło gorące
uczucie, które jednak szybko zgasło i od tej pory byli przyjaciółmi.
- Co ty tu robisz?-zainteresował się Rogacz.
- Wiecie jaki jest mój papa. Dostał pracę tutaj, więc przeprowadziliśmy się, a
mnie wysłali do Hogwartu. Na początku byłam załamana, ale przypomniałam sobie, że
przecież wy tu chodzicie! A gdzie Remus i Peter?
- Siedzą gdzieś z naszymi przyjaciółkami. Nie mogliśmy ich
znaleźć - odpowiedział jej Syriusz.
- Możemy spróbować jeszcze raz.
I tak wyszli z przedziału ciągnąc za sobą kufry, zaglądając co jakiś
czas przez szybki.
- Hej, czy to nie Remus? - spytała nagle Rachel.
- Witam ferajnę! - zawołał Syriusz pakując się do przedziału. James
wpuścił Hiszpankę przed siebie. Uśmiechnęła się
słodko i pocałowała resztę Huncwotów w policzki na powitanie.
Dziewczyny patrzyły na to ze zdziwieniem. Dorcas skuliła się w sobie, obserwując rękę Syriusza, która obejmowała
talię nieznajomej.
- O to Rachel Rasbon - przedstawił
przyjaciółkę James - A to Lily, Dorcas, Ann i Alicja.
Dziewczyny podały sobie rękę,
ale tylko Lily, Ann i Alicja uśmiechnęły się przyjaźnie. Dorcas już
znienawidziła nieznajomą, za to, że jest tak blisko z Syriuszem. Po raz kolejny przeklęła swój los.
********
James ze
znużeniem wpatrywał się w okno. Za szybą robiło się coraz ciemniej i wakacyjny słońce
chowało się za horyzontem. Czuł się dość dziwnie ze świadomością, że w tą
stronę, nie licząc świąt i ferii, jedzie po raz ostatni. Siedem lat
nauki, szkolnych wygłupów, miłości i przyjaźni minie bezpowrotnie już za około dziewięć
miesięcy. Spojrzał na swojego przyjaciela. Przez te siedem lat Łapa nie zmienił się prawie wcale. Wciąż był jego wiernym przyjacielem, gotowym rzucić dla niego wszystko w jednej chwili.
Remus również wydoroślał, na ciele przybyło mu wiele blizn, z resztą tak ,jak jemu. Oczywście Lunatyk nadal był starym, inteligentnym i rozrywkowym przyjacielem.
Peter. Przez te wakacje nieco schudł. Nie był już takim małym prosiaczkiem jak w pierwszej klasie. Był niezmiennym od siedmiu lat, dobrym, wrażliwym i bystrym Glizdogonem. Choć James miał wrażenie, że ostatnio jest nieco przygaszony.
Czymże zasłużył na takich świetnych przyjaciół? Zdarzały się małe spięcia, ale bywały tak rzadko, że nikt o nich nie pamiętał.
Spojrzał na Dorcas. Jego najlepszą przyjaciółkę. Była pełna kontrastów. Cicha, ale rozrywkowa. Oszałamiająco piękna, ale niezbyt pewna siebie. Rozgadana za trzech, ale nieśmiała. Szczególnie ostatnio. Może się w kimś zakochała ?
James wzdrygnął się ze wstrętem. Już jej tego współczuje.
- Zaraz wracam - mruknał do Syriusza i przeszedł się na koniec wagonu, aż wyszedł na świeże powietrze na mały podest za drzwiami. Wiatr rozwiał mu włosy. James wyciągnął papierosy i zapalił jednego, po czym powoli się zaciągnął. Wrócił myślami do przedziału.
- Zaraz wracam - mruknał do Syriusza i przeszedł się na koniec wagonu, aż wyszedł na świeże powietrze na mały podest za drzwiami. Wiatr rozwiał mu włosy. James wyciągnął papierosy i zapalił jednego, po czym powoli się zaciągnął. Wrócił myślami do przedziału.
Obok Dorcas siedziała Ann. Drobna, blondwłosa Ann. Nie był z nią jakoś szczególnie blisko, ale jako jedna z niewielu umiała go pocieszyć i rozbawić. No i była dziewczyną jego przyjaciela. Odciągała Remusa go od nauki i rozpaczaniem nad swoim "nędznym" życiem. Znów prychnął. Jak Remus może tak uważać?
Alicja. Tak, ona szczególnie potrafi go rozbawić. Czasami planowała z nimi nowe kawały i była niesamowicie rozrywkowa. Miała chłopaka już od dwóch lat, Franka Longbottoma. Byli świetną parą i James często przyłapywał się na tym,że im zazdrościł. Zwykle wtedy rzucał się w ramiona przypadkowych dziewczyn.
Lily Evans. O niej James nie chciał myśleć.
- Hej, James, czemu tak nagle zniknąłeś? - usłyszał głos Hiszpanki za swoim ramieniem.
- Duszno mi się zrobiło - odparł krótko, mając nadzieję, że dziewczyna wróci do przedziału.
- Co jest? - dopytywała Rachel. Wyciągnęła z jego ręki papierosa i zaciągnęła się. James spojrzał na nią uważnie.
- Nic nie jest. Nie możecie dać mi wszyscy świętego spokoju? - zdenerwował się.
Wziął głęboki oddech, pogłaskał Rachel po ramieniu i wrócił do wnętrza pociągu. Wszedł do przedziału i ściągnął z półki swój kufer podróżny. Opuścił przyjaciół, ignorując ich zdziwione spojrzenia. Zdążył usłyszeć jeszcze,jak Syriusz mówi:
Wziął głęboki oddech, pogłaskał Rachel po ramieniu i wrócił do wnętrza pociągu. Wszedł do przedziału i ściągnął z półki swój kufer podróżny. Opuścił przyjaciół, ignorując ich zdziwione spojrzenia. Zdążył usłyszeć jeszcze,jak Syriusz mówi:
- No i znów muszę przygotować terapię. Skończy się na tym, że wyląduje w psychiatryku.
Prychnął z niedowierzaniem i wpakował się do przedziału braci Prewett.
- Witaj...
- Przyjacielu...
- Miło cię....
- Widzieć...
Mówili jeden przez drugiego.James uśmiechnął się.
- Siemka. Mogę z wami siedzieć?
- Jasne,to chyba....
- Oczywiste...
- No nie?
- Dzięki.Widzieliście mecz Os? - spytał James,bawiąc się plakietką Prefekta w kieszeni.
- Jasna sprawa!
- Widziałeś co zrobił...- zagłębili się w rozmowie i zapomnieli o świecie.
Pociąg powoli zwalniał,na dworze było już zupełnie czarno.James z radością wyskoczył z pociągu i wciągnął rześkie powietrze. Usiadł w powozach razem z bliźniakami Prewett i jakimiś dwoma dziewczynami z Ravenclawu.
Spojrzał przez okienko na zarys zamku.
Witaj w domu, pomyślał z uśmiechem.
Świetny blog. ;* Mam nadzieję że James zacznie spotykać się z innymi dziewczynami, a Lily będzie o niego zazdrosna. :D.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam ;*
Suuper. Kocham tego bloga, tego z perspektywy Lily również :D A co do zdjęcia Rachel, czy to jest N. Siwiec? :D
OdpowiedzUsuńTak,to ona,jednak wtedy szybko wstawiłam obojetnie jakie zdjęcie brunetki,w miarę ładnej i ta mi pierwsza wpadła w ręce.
OdpowiedzUsuńW zakładce "Bohaterowie" jest lepsze zdjęcie ;)
Lilka.
przyjemnie się czyta, a ten pomysł z ''innym prefektem'' jest świetny!!
OdpowiedzUsuńMehamehasuperekstramegafajny <3 Kocham Jily tak samo jak Labirynt Życia. Lecę czytać dalej . Ewicz ♥
OdpowiedzUsuń