9 lutego 2013

4. When I leave this world, I'll leave no regrets.



- Arabell Ansat !
- Ravenclaw !
- Zack Potter !
James wyprostował się trochę na siedzeniu i wlepił oczy w kuzyna - kruczoczarnego chłopca. Gdy mały Potter wskoczył na podest wyraźnie dało się słyszeć jęk Profesor McGonnagal :
- Kolejny Potter !
Kilka osób zachichotało, a James wywrócił oczami.
- Tak, dobrze wiem, gdzie cię przydzielić. Cóż, oczywiście...GRYFFINDOR ! - wydarła się Tiara, a Zack podbiegł do Jamesa. Przybili sobie piątkę. Mały z wielkimi wypiekami na twarzy usiadł obok kolegów.
Ceremonia Przydziału trwała nadal. Wszyscy z napięciem czekali, aż Tiara wyda werdykt odnoście miejsca zamieszkania seksownej Hiszpanki. Wpatrywali się w nią tak, że dziewczyna dostała rumieńców.
- GRYFFINDOR ! - wrzasnęła Tiara Przydziału, a Rachel pobiegła zadowolona do stołu Gryfonów. Usiadła obok Jamesa. 
- Jak co roku, chciałbym uświadomić pierwszorocznych, ale także i starszych uczniów, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zabroniony. Reszta zakazów wisi na drzwiach gabinetu pana Filcha. Nie będę was już zanudzał, a więc smacznego ! - zawołał dyrektor beztrosko i sam usiadł czym prędzej do stołu. James spojrzał uważnie na stół nauczycielski - niby wszystko wydawało się po staremu, jednak między nauczycielami panowało nieznane napięcie i wymowne szepty.
James odwrócił wzrok od katedry i skierował go na potrawy. Sięgnął po półmisek z kurczakami w tym samym momencie co Lily. Przypadkiem otarł się o jej dłoń. Spojrzał na nią obojętnie, ale ona wymamrotała tylko coś zła. Na pytający wzrok Rachel wzruszył ramionami i wstał od stołu.
Odszedł kawałek w stronę dziewczyn z szóstej klasy.
- Pozwolicie, drogie panie, że wezmę kurczaka ? - spytał, przeczesując sobie włosy.
- Tak, tak, tak ! - usłyszał w odpowiedzi.
 Dziewczyny były słodko zarumienione, a ich oczy błyszczały. Wziął miskę z jedzeniem i wrócił na swoje miejsce z normalną miną.
- No przystojniaku, ty to potrafisz załatwić. Dawaj kurczaka ! - Rachel z radością sięgnęła po potrawę.
- Wiadomo ! - odparł, uśmiechając się z zadowoleniem.
Nie przeszkadzało im to, że Rachel zwraca się do nich czule. Słowa typu "kochanie", przystojniaku", słoneczko" i inne były na porządku dziennym. Niektórzy uważali ich za parę, ale nic sobie z tego nie robili. Przy okazji nieźle się bawili. Raz nawet jakaś starsza kobieta zaczęła wyzywać Rachel o niewierną, bo podobno słyszała jak najpierw mówi do Jamesa "kochanie", a później do Syriusza "słoneczko".
- A więc nowy rok czas zacząć ! Do łóżka, kochani ! - usłyszeli głos Dumbledora.
James wraz z Huncwotami zebrał się z miejsca i wyszedł powoli z Wielkiej Sali.
- James, Syriusz, pozwólcie na moment.
James klepnął się w czoło. Przecież miał spotkać się z dyrektorem zaraz po uczcie. 
Obaj zawrócili i udali się za nim. Wiele uczniów szeptało, gdy ich mijali. Cóż im się dziwić, wielu nie mieściło się w głowach, że już za coś idą na"dywanik" do gabinetu Dyrektora.
Gdy zamknęły się za nimi drzwi, dyrektor wskazał im dwa wolne miejsca przy biurku i sam usiadł. Splótł dłonie w koszyczek i spojrzał na nich przenikliwie.
- Jak wiesz, James, mianowałem cię Prefektem Naczelnym - zaczął - Nie będzie to to taka zwykła posada. Jednakże zauważyłem, że przez ostatni czas wydoroślałeś, James. Muszę powiedzieć, że jest dość imponujące, widzieć jak pełen potencjału człowiek staje się jego godny. Sądząc po waszej przygodzie na Pokątnej zapewne wiecie, że niepokojące rzeczy zaczęły dziać się w świecie czarodziejów. Nie, nie powiem wam jeszcze, o co chodzi. Miejmy nadzieję, że nie będziecie musieli wiedzieć. Chciałbym, abyście obaj byli czymś w rodzaju stróżów nocnych wraz z innymi wybranymi przeze mnie osobami. Profesor McGonnagal potępiała mnie za ten pomysł, ale wiem, że jesteście gotów zrobić wszystko, aby chronić swoich przyjaciół  - skończył i wlepił w nich skupione spojrzenie.
- Oczywiście, że tak, dyrektorze. Ale chciałbym o coś pana prosić - zaczął James.
- Tak ? 
- Chciałbym, aby żadna Prefekt nie uczestniczyła w nocnych patrolach.
- Nie uważasz, że same chciałyby zdecydować ?
- No to nich chodzą grupami. Będziemy spokojniejsi - założył ręce na piersi  -Albo my będziemy z nimi chodzić.
-  Mogłem spodziewać się tego po was - dyrektor uśmiechnął się ciepło - Myślę, że porozmawiamy o tym przy oficjalnym spotkaniu w tym tygodniu. Na pewno dostaniecie moje zaproszenie. 
 Wstali z miejsc i ruszyli do drzwi.
- A! I jeszcze jedno - zatrzymał ich głos dyrektora - Chciałbym cię prosić James, abyś nie nadużywał roli Prefekta. Zaufałem ci i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. 
- Oczywiście, dyrektorze. 

***

- Uważam, że to ekstra sprawa ! - zawołał po raz kolejny tego wieczoru Syriusz.
- Tak. Ale wiesz, nie chcę,żeby dziewczyny brały w tym udział... - mruknął James i wyciągnął stopy w stronę kominka.
- Rycerz się znalazł. Daj spokój. One są dobre w magii. Zapomniałeś już, jakimi zaklęciami ciskał w Ciebie Rudzielec ? - spytał Black i wybuch śmiechem, przypominając sobie jedną scenę z wielu takich zdarzeń.
- Bardzo śmieszne - burknął James w odpowiedzi.

***

-Się macie, dziewczyny - mruknął sennie Syriusz, siadając na przeciw Dorcas. 
Dziewczynie poróżowiały lekko policzki.
-Witamy, przystojniaku. Jak tam noc ? - spytała beztrosko Rachel, a cały dobry humor uleciał z Dorcas w jednej chwili.
- W sumie było okej.
- No, nie licząc tego, że Syriusz śnił o pewnej długowłosej dziewczynie. Nie dowiedziałem się więcej na jej temat, bo chyba zaczęli się całować - James zrobił usta w dzióbek.
Gryfoni parsknęli śmiechem.
Lily popatrzyła na niego chwilę i uśmiechnęła się, ledwo zauważalnie. W oczach miał znajome wesołe iskierki, a na głowie niezły bałagan. Zaraz zganiła się za to w myślach.
-Tak? Ale to nie ja śniłem o nogach pewnej rudej Gryfonki! - odciął mu się Syriusz i uśmiechnął się niewinnie. 
James poczerwieniał. Już chciał mu się odgryźć, gdy podeszła do nich profesor McGonnagal.
-Oto wasze plany - podała im kartki z rozpiską dnia - Potter mam nadzieję,że masz już zaplanowany trening ? Potrzebujemy nowych zawodników. Chciałabym, aby i w tym roku w moim gabinecie stał puchar, a nie w gabinecie profesora Slughorna - skrzywiła się nieznacznie - No nic, rozejść się do klas ! - odeszła szybko do innych uczniów.
- Co mamy pierwsze ? - spytał beznamiętnie Peter.
- Zaklęcia.
Wstali od stoły i chwilę później byli już przed klasą.
Zabrzmiał dzwonek. Uczniowie wsypali się do sali i zajęli swoje miejsca.
- Jeszcze ani razu się na mnie nie wydarła - szepnął James do ucha Syriusza.
- To dobry znak - stwierdził Łapa.
- A więc dzisiaj zaczniemy od najprostszego z możliwych zaklęć, a mianowicie : Wingardium Leviosa! - po sali potoczył się piskliwy głosik niziutkiego Flitwicka.
Uczniowie nieco zdziwieni takim łatwym zadaniem wzięli różdżki i po chwili w całej sali latały piórniki i zeszyty. Okazało się to dobrym zajęciem, gdyż nie którym nie udało się za pierwszym razem.
- Bardzo dobrze, wielu z was opanowało to zaklęcie do perfekcji. A dlaczego je powtarzamy ? Ponieważ w tym roku piszecie ostatnie testy, decydujące o waszej przyszłości.
- Zaczęło się! - jęknęli zgodnie James i Syriusz. 
Dziewczyny rzuciły im piorunujące spojrzenia, ale nie przejęli się tym zbytnio.
Do końca lekcji pisali formułki zaklęć z pierwszej klasy, a pod koniec lekcji profesor zebrał ich pergaminy i oznajmił, że je oceni.
- Na następną lekcję proszę o opisanie zaklęcia Wingadrium Leviosa ! Minimum półtora stopy ! - dopowiedział jeszcze, przy zgodnym akompaniamencie jęków uczniów.
- Wspaniale ! Pierwszy dzień i już coś zadane ! - burknął Syriusz. James pokiwał wolno głową.

******

Na dworze robiło się coraz zimniej. Drzewa powoli zaczęły gubić liście, a trawy było coraz mniej. Uczniowe lgnęli na błonia, aby zakosztować ostatnich promieni słonecznych.
Lily tęsknie wpatrywała się w uczniów na dworze. Z przyjaciółmi zmierzała do gabinetu dyrektora. Odrobinę się przestraszyła. Niby nic nie zrobiła, ale nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza, że szła tam również z Huncwotami.
- Kurde, jakie było hasło ? - spytał Syriusz drapiąc się po głowie.
- Musy-świstusy ?
Nic. Chimera ani nie drgnęła.
- Żelki miętowe?
- Kokosanki ?
- Fasolki wszystkich smaków ?
- Kociołkowe pieguski ! - wykrzyknął Peter i przy uldze wszystkich, chimera odskoczyła na bok ukazując jasne schody. Weszli przez nie gęsiego i zapukali.
- Proszę - odezwał się lekko przytłumiony głos dyrektora Hogwartu. 
Weszli wolno. Profesor wskazał im krzesła. Usiedli na nie i spojrzeli na Dumbledora zaciekawieni, oprócz oczywiście Huncwotów, którzy wszystko wiedzieli. Oprócz nich w gabinecie była też Alicja, Frank Longbottom, Caradoc Deaborn i prefekci z Ravenclawu i Huffelpufu.
- Ach, wszyscy już jesteście. Pewnie nie wiecie, co tu robicie - zaczął Dyrektor - A więc przejdę do sedna. Chciałbym, abyście patrolowali korytarze w możliwych wam godzinach. Każdy.
Dziewczyny pokiwały gorliwie głową i podobnie zrobiła reszta.
- Jednakże, za inicjatywą pana Pottera, dziewczyny nie będą same chodziły. Zawsze proszę iść w minimum trójkę, a najlepiej by było, gdybyście brały ze sobą jakiegoś kolegę. Czy to jasne ?
Lily naburmuszona założyła ręce na piersi. 
 Pewnie myśli, że będę chciała z nim patrolować ! Nie doczekanie Twoje, Potter!, pomyślała ze złością.
- Przynajmniej do północy proszę, by przynajmniej dwie pary patrolowały korytarze i pilnowały porządku. Nie daję wam pozwolenia na nadużywanie władzy, jedynie proszę o panowaniem aby szkoła toczyła się swoim rytmem, bez żadnych zakłóceń. Zgadzacie się ?
Znów pokiwali twierdząco głowami.
- Doskonale ! - ucieszył się Dumbledore - Dobranoc, kochani !
Trochę zaskoczeni szybkim spotkaniem wyszli po kolei z gabinetu i zaaferowani opowiadali o swoich wrażeniach.
-To co ? Rachel, może my obejmiemy dziś pierwszą wartę ? - spytał James, a Lily wytrzeszczyła oczy.
- No jasne! - zgodziła się Hiszpanka z uśmiechem. 
Oboje skręcili w inny korytarz i zniknęli Lily z oczu.

Kiedyś przez niego zginę !

 ****

- Hej, James, możesz powiedzieć mi, o co chodzi z Lily ? - zaczęła rozmowę Rachel. 
Byli w połowie czwartego piętra, więc mieli idealny widok na błonia.
James oparł się o parapet i zapatrzył na widoczny z oddali Zakazany Las. Wzruszył ramionami.
- To długa historia.
- Mamy dużo czasu.


6 komentarzy:

  1. AWWWW Biedna, mała, zazdrosna o Pottera Lily :) Lubię Rachel. Wydaje się być bardzo fajna, nie jest jakąś dziwką, Sory za wyrażenie, pomimo tego jak wygląda :D czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. ;* :D Lily zazdrosna o Pottera? No,no ciekawie się zapowiada :D ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie Rachel troszkę nie pasuje . Ale to może dlatego, że kibicuję Dorcas i Syriuszowi, a Rachel wydaje mi sie potencjalnym zagrożeniem xD
    Ale ogólnie jest świetnie !
    Oby tak dalej, bo piszesz genialnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię Rachel! Po pierwsze dlatego, że chcę aby Lily i James byli jak najszybciej razem, a po drugie, bo kibicuję Dorcas i Syriuszowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja uważam, że Rachel to miła osobka. Też kibicuję Dor i Syriuszowi, ale Rachel... Nie, z pewnością nie jest zagrożeniem dla ich związku :)
    Aria

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM=KOMENTUJĘ