19 lutego 2013

5. I can't imagine a world with you gone.



" - James, nie możesz się zamartwiać. Spotykaj się z innymi dziewczynami, w końcu mamy po siedemnaście lat ! Jesteśmy młodzi i popełniamy błędy. Znaczy...nie masz jej ignorować. Bądź po prostu dobrym przyjacielem. Tylko nie takim, co jest na każde skinienie. Po prostu...bądź. "


Usłyszał ciche chlipanie i wyszedł zza rogu. Przy ścianie siedział mały chłopczyk,a właściwie zwijał się z bólu,trzymając za nogę.James uklęknął przy nim.
-Co ci jest,mały?-spytał wolno,aby nie przestraszyć ucznia.
Na nosie widniały okrągłe okulary,a za nimi zielone oczy.
-B-boli!-jęknął mały i znów zaszlochał.
-Za chwilę nie będzie-obiecał.-Jak się nazywasz?
-J-jestem Max,z Gryffindoru.
-Ja jestem James,James Potter.Kto cię tak urządził?
-N-nie wiem,jak się nazywają!
-Spokojnie,zabiorę cię do pielęgniarki.A pamiętasz może jaki kolor mieli krawatu?I co mówili?-odsunął malutką dłoń i spojrzał na spuchniętą kostkę.
-K-krawat był z-zielony.Mówili,że szlamy nie mają prawa się tu u-uczyć!I,że jakiś tam Pan zrobi z t-tym pporządek.-odpowiedział chłopiec i wybuchł jeszcze większym płaczem.
-Nic cię więcej nie boli?-upewnił się James,walczą ze wściekłością.
-Nie,tylko noga.Chciałem iść do szpitala,ale tak bardzo mnie b-bolało!
-No już dobrze,maluchu!Zaniosę Cię do pani Pomfrey.
Wziął malca na barana i ruszył do Skrzydła Szpitalnego.Nie zauważył rudowłosej dziewczyny,chowającej się za zbroją.
Uczniowie mijali go zaciekawieni,ale nie zwracał na nich uwagi.Bardziej skupiony był na tym co powie dyrektorowi,jak tylko odniesie chłopca do skrzydła.
-Hej,Potter.-usłyszał tak dobrze znany,dziewczęcy głos.
-Hej,Evans.
-Co robisz z tym małym?-stanęła przed nimi i założyła ręce na piersi.
-Czy ona może zejść nam z drogi?Boli!-jęknął Max.
Lily zbita z tropu zrobiła im miejsce,ale nie odstępowała ich na krok.
W końcu w ciszy dotarli do szkolnego szpitala.James położył dziecko na jednym z łóżek i zapukał do gabinetu pielęgniarki.
-Dzień dobrym,pani Pomfrey.Tamten chłopiec ma coś z nogą.Wydaję mi się,że złamana.
-Już się nim zajmuję.Możecie iść! Czekaj, Potter ! Co mu się stało ? Mam zawołać dyrektora ?
- Proszę się nie martwić, sam do niego pójdę - wycedził James i odwrócił się napięcie.
Był już przy drzwiach,ale zatrzymało go wołanie.
-James Potter ,zaczekaj!
-Tak ? - podszedł do łóżka Max'a.
-Dziękuję ci!-krzyknął malec i nieśmiało spróbował przytulić Jamesa.
Zdziwiony,ale w pewnym stopniu rozczulony odwzajemnił uścisk.
-No,jeśli jeszcze raz ktoś będzie cię obrażał,przyjdź do mnie! Pamiętaj, że nikt nie może nazywać cię szlamą -powiedział i wyciągnął z kieszeni czekoladową żabę.
-Dzięki!-odparł zachwycony Max i otworzył słodkości, podniecony poznaniem szkolnej legendy.

*

-Wejdź,James.
Szukający otworzył drzwi i zajął miejsce na przeciw dyrektora.
-Wiem już,o co chodzi.Pani Pomfrey mnie poinformowała.
-Trzeba coś z tym zrobić!Przecież to tylko dziecko!-wybuchł chłopak.
-Spokojnie.Dobrze o tym wiem i dlatego odjąłem Slytherinowi pięćdziesiąt punktów - Dumbledor wciąż mówił spokojnym głosem,a na Jamesa działało to jak czerwona płachta na byka.
-I myśli pan,że odjęcie punktów coś da?!
-Rozumiem twoją wściekłość,ale zauważ,że właśnie dlatego poprosiłem o patrolowanie korytarzy,by do takich sytuacji nie doszło-dyrektor splótł ręce w koszyczek i spojrzał na Jamesa przenikliwie.
Chłopaka przeszła fala wstydu.
-Ale ja byłem w innym korytarzu!-próbował się bronić.
-Drogi Jamesie,doskonale wiem,że masz sposoby,by wiedzieć,gdzie kto dokładnie się znajduje-Dumbledor posłał mu wymowne spojrzenie.
-Przepraszam.To się więcej nie powtórzy,obiecuję.
-Cieszę się,a teraz idź na kolację,za chwilę przyjdzie czas na wasz patrol.
-Do widzenia.-James podszedł do drzwi i otworzył je.Zanim zdążył zamknąć gabinet,usłyszał słowa dyrektora:
-Pamiętaj,James,cierpliwość popłaca...

***

Dorcas spojrzała w lustro uważnie.Zawsze robiła wszystko,co jak uważała,spodoba się Syriuszowi.Jedynie tej cholernej pewności siebie jej brakowało.
Podniosła różdżkę i przyłożyła ją do głowy.Pod wpływem skomplikowanego zaklęcia jej włosy wydłużyły się .Niegdyś krótkie włosy teraz sięgały do połowy pleców.Zmusiła swoją brew,aby podjechała nieco do góry i uśmiechnęła się kokieteryjnie.Pomalowała rzęsy i usta pociągnęła błyszczykiem.
-Boże, jestem taką idiotką.
Wyszła z łazienki i spojrzała na stertę rzeczy leżącą na jej łóżku-rzeczy były i jej i Lily. Sięgnęła po spódniczki i każdą zaczęła skracać,tak by sięgały nad kolano.Następnie buty podniosła o niewielki obcasik.W bluzkach zrobiła trochę większy dekolt.
Lekko z obawą sięgnęła po szerokie spodnie i swoje i Lily.
-Merlinie,spraw,by poszło po mojej myśli!
Machnęła wzdłuż spodni różdżką,a te jak na zawołanie zwężyły się.Zadowolona pokiwała głową.
-Hej,Dorcas,co ro...Dorcas!-Lily złapała ją za ręce i okręciła dookoła-Wow,dziewczyno!Ale z Ciebie laska !
- Ostatni raz jestem w Hogwarcie, powinnam cieszyć się ze wszystkiego w tym roku. To oznacza, że nie mogę chować się już za książkami, Lily. Cholera, ja muszę wyjść do ludzi. Co ze mną było nie tak przez te wszystkie lata ?

***

James siedział przed kominkiem i czekał na Dorcas,z którą dzisiaj miał mieć patrol.Obok niego leżał na kanapie Syriusz,również oczekujący,tyle,że Lily.Skrycie mu zazdrościł,ale zawsze wtedy karcił się za to w myślach.
"Bądź jej przyjacielem....tylko przyjacielem..."
Jeśli James miał być szczery, teraz wolał być dla Lily nikim. Po prostu znajomym, któremu raz na jakiś czas może powiedzieć "cześć" i iść dalej w swoją stronę.
Jego rozmyślania przerwał  stukot obcasów i poderwał głowę do góry. Black gwizdnął przeciągle na widok Dorcas i Lily,ale one zdawały się tego nie słyszeć. Przemierzały przez Pokój Wspólny wśród szeptów starszych Gryfonów, którzy jeszcze siedzieli nad książkami.
James zamarł,patrząc na Lily. Włosy,niegdyś sięgające do ramion,teraz pokręcone był prawie do pasa.Na sobie miała wąskie dżinsy,jakieś buty obcasach i zieloną bluzkę z dekoltem.Jedyną,tą samą rzeczą,był brązowy sweter.
-Idziemy?-z zamyślenia wyrwał go głos Dorcas.
-Jasne.Ślicznie wyglądasz!-otrząsnął się i pocałował Dorcas w policzek.
-Dzięki,Łosiu.
-Ej!Miałaś mnie tak nie nazywać!-oburzył się.
Dziewczyna zachichotała.Wyszli na korytarz i ruszyli przed siebie.
-Nie przypominasz starej Dorcas - zaczął ostrożnie James.
-Wiem - oznajmiła.Uśmiechnęła się delikatnie.
-Więc...po co ta zmiana?
-Mam dość bycia szarą myszką,okej?-odpowiedziała,zakładając ręce na piersi-Zawsze Ci zazdrościłam.
-Mi?Błagam!
-Jesteś gwiazdą Hogwartu,masz prawdziwych przyjaciół,czempion quidditcha no i tłum lasek-wytłumaczyła.
-Wiesz,to nie jest takie piękne jakie się wydaje.Może poza przyjaciółmi.Czempion quidditch,mówisz?Lata ciężkich treningów.Mimo,że kocham ten sport,wiele razy miałem dość.Gwiazda szkoły?Nie jest takie fajne.Czasami chciałbym przejść korytarzem niezauważony,ale nic z tego.Cieszyłbym się,gdyby znali moje nazwisko i tyle.Tłum lasek?A na co mi to? Do niedawna interesowała mnie tylko Evans -zatrzymał się i spojrzał na księżyc. Dorcas pociągnęła go dalej.
-Wow - skwitowała - Pierwszą i najważniejszą zasadą,jest przestać nazywać ją po nazwisku.To jest Lily,L-i-l-y!Ale...-zatrzymała się i spojrzała mu w oczy - Myślę,że powinieneś dać sobie z nią spokój.
-Rachel twierdzi,że powinienem być jej przyjacielem.
Dorcas odetchnęła głęboko.
-To posłuchaj Rachel,ona wie lepiej.
James zaśmiał się i objął ją ramieniem.
-Może masz rację?Tylko wiesz,to nie jest takie łatwe.Załóżmy,że kochasz się od trzeciej klasie w...Syriuszu,a on tego nie odwzajemnia.I nagle masz przestać go kochać,przestać mieć nadzieję.To tak,jakby odebrali ci sens życia...-James zamyślił się.
Dorcas stanęła z otwartą buzią.
-Nie myślałeś o tym,by pisać wiersze?-spytała,zaczepnie uderzając go w ramię.
-Pisałem-oświadczył z łobuzerskim uśmiechem.
-No to..gdzie one są?
Uśmiech Jamesa zbladł.
-Pewnie gdzieś w śmieciach Lily-odpowiedział i wzruszył ramionami.
-Żartujesz.
-Niby po co?-burknął.
-Gdyby ktoś mi napisał wiersz...to takie romantyczne!
James ponownie wzruszył ramionami.
-Starałem się taki być,ale ona pewnie nawet nie otworzyła koperty.
-Przykro mi-mruknęła dziewczyna.
-Wiesz,po tylu latach już się przyzwyczaiłem.
-James,po prostu źle zacząłeś.Zamiast wywrzaskiwać wyznania miłosne,mogłeś być troszeczkę-pokazała małą odległość między dwoma palcami-bardziej taktowny i nie prosić jej o randkę przy całej szkole.
-Wiem,wiem.Tylko,że na inne to działało,a na nią nie.Próbowałem wszystkiego!Wszystkiego,rozumiesz Dorcas?-spytał z goryczą-Próbowałem,by była zazdrosna.Próbowałem być przyjcielem. Próbowałem być miły,dobry.Próbowałem,próbowałem!Same próby,które nie wychodziły,gdy ona nawet na mnie nie spojrzała.Nie masz pojęcia jakie to uczucie!-nawet nie wiedział,kiedy zaczął krzyczeć i nie mógł też wiedzieć,że kilka korytarzy dalej stoi Lily i Syriusz i słyszą każde ich słowa.
-Masz rację,nie wiem.Ale nie myśl,że jesteś jedynym,który cierpi z nieodwzajemnionej miłości.
-Może i nie jestem jedynym,ale chyba najbardziej doświadczonym.Zapomnijmy o tym,dobra?Nie mam ochoty już o tym mówić.
-Cieszę się,że się wyżaliłeś.Już ci lepiej?-uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Nie.Ale wszystko idzie ku lepszemu.Mam wspaniałych przyjaciół.Żadne nigdy mnie nie zdradziło.Ty,Huncwoci i Rachel jesteście dla mnie jak rodzina.
-A Lily?-zdziwiła się Dorcas.
-Jak sama dobrze wiesz,nasze relacje kończą się na kłótniach.
Dorcas zaśmiała się ponuro.
-Wiem,wiem. Gdzieś w idealnym świecie wszyscy mamy tych, których kochamy, a nasza przyjaźń trwa wiecznie.
-Cóż, witamy w rzeczywistości.
Rogacz usłyszał jakiś dźwięk. Zatrzymał Dorcas i przyłożył palec do ust. Wyciągnął różdżkę z kieszeni i wyjrzał na korytarz. Odetchnął z ulgą,widząc Syriusza i Lily.
-No,wracamy do wieży, nie ? - spytał Syriusz.
Kiwnęli twierdząco głowami i ruszyli na siódme piętro w całkowitej ciszy, każde zagłębione we własnych myślach.

***

Gdy tylko weszły do dormitorium,Dorcas od razu sięgnęła do kufra Lily, prawie przewracając się o siedzącą na ziemi Rachel.
- Czemu grzebiesz mi w rzeczach ? - Lily stanęła nad nią zdziwiona.
- Mam ! - wykrzyknęła Meadowes triumfalnie i usiadła na łóżku z plikiem kopert w ręce.
- Po co ci listy od Pottera ? - tym razem odezwała się Alicja.
- Zaraz zobaczycie...och ! Słuchajcie:

Jest cos takiego na świecie.Coś,od czego nigdy nie ucieknie żaden człowiek.Wali drzwiami i oknami,wpycha się do naszego życia.To coś rozjaśnia ci mrok,jest twoim nieodłącznym towarzyszem.Żyje się z tym wiele lat i z dnia na dzień jest to coraz silniejsze,a najgorsze jest to,że nigdy się tego nie pozbędziesz,chodź byś próbował ze wszystkich sił.To nie zniknie...to,co tak bardzo siedzi Ci w sercu i nie chce odejś.Pogódź się z tym,bo tylko to trzyma Cię przy życiu.Wiesz co to jest?

To miłość,którą Ja czuję do Ciebie,Lily.
James Potter.

***

Wykończeni weszli do swojego dormitorium.Wyglądało tak,jak zawsze.Panował artystyczny nieład,jak to zwykle mawiał Syriusz
Ściany były  pozasłaniane,a była to sprawka każdego z nich.
Obok łóżka Blacka wisiały plakaty mugolskich dziewczyn w bikini,których uśmiech zastygł na zawsze. Na dodatek, na szafce nocnej jeździł sobie mini model motoru.
Nad szafką James'a wisiało kilka plakatów drużyn quidditcha i zdjęcie całej paczki Huncwotów.
Remus był chyba najbardziej uporządkowany.Na kawałku jego ściany wszystko wisiało równo-zdjęcie Huncwotów, jego i Ann oraz plan lekcji.
Peter za to był najbardziej sentymentalny.Na szafce nocnej stało zdjęcie ich całej czwórki.Na ścianie również wisiało ich zdjęcie,tyle,że zrobione podczas jakiegoś kawału,ale znalazło się też tam zdjęcie ich ośmioosobowej grupki,czyli Huncwotów i dziewczyn.
Wiele ludzi zastanawiało się,jak to możliwe,że to on dostał się do ich grupy.Nigdy nie był ani przystojny,ani mądry.Uważali go za swojego przyjaciela i to było najlepsze,co go w życiu spotkało.

Tylko szkoda,że ludzie nie okazują się tym,kim myślałeś,że są.
Życie jest pełne rozczarowań i ty,niestety,musisz się z nimi pogodzić.
Raz na górze,raz na dole.Po prostu życie. Trzeba po prostu...być.



6 komentarzy:

  1. cuuuute! to jest awesome! weeez niech Lilka bedzie o niego zazdrosna ^^ albo niech sie w nim zabuja jak on juz straci resztke nadzieji xD
    w ogole kazdy z twoich blogow wymiata... :D podoba mi sie twoj styl. pisz wiecej bo az nie moge sie doczekac ;)
    Pozdrawiam, weny życzę i czekamna więcej, Alex

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Alex,wiedziałam,że można na Ciebie liczyć:D
    Ale jestem oburzona!Dawaj wreszcie nową notkę u siebie!
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. ;** Zgadzam się z Alex. Niech Lily będzie zazdrosna o niego. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHAHA oj ci chłopcy, cały czas się popisują !
    James i Syriusz bożyszcze nastolatek xD
    I ten wiersz Pottera ! Naprawdę romantyczny ! Że też Lily po tym nie zmiękło serce ! On się tak stara ! I niech nawet nie waży się poddać ! Walcz o nią, James !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to romantyczne! Bardzo urocze ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie kochane . <3 Uwielbiam cię . Ewicz ♥

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM=KOMENTUJĘ